niedziela, 1 września 2013

Almost perfect or almost match ?

       Witam Was wszystkie (wszystkich? jakikolwiek mężczyzna tu zagląda?)!
Nawet kiedy mam pomysł o czym chce pisać, to już tworząc zdanie mam tysiąc innych pomysłów.
Teraz właśnie mnie naszła myśl jak dobrze byłoby spotkać mężczyzne, który został AuPair i napisać o tym jeden, dobry, porządny wpis, który da wszystkim jasność, że mężczyzna też może.

      Wracając do tego czego jeszcze nie udało mi się rozpocząć, czyli do głównego tematu. Tak więc match #4. Byliśmy umówieni na skype na 2 p.m., czyli 20 naszego czasu, tak mi się przynajmniej wydawało, bo całkiem zapomniałam, że rodzinka wyjechała na weekend do Teksasu, gdzie już dochodzi godzina różnicy do NY. Tak więc poczekałam do 21. Bez jakiegoś większego stresu, o swój angielski nie muszę się raczej bardzo stresować no i przecież już rozmawialiśmy. Ale.. jakze wielkie zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy i jak bardzo moje nogi zaczęły się trząść, kiedy na monitorze zobaczyłam piątke ludzi. Mianowicie - host rodzice, dziadkowie i ciocia. Przypominam ja była sama. Przypominam - dziadkowie są polakami, tak więc możecie sobie wyobrazić, że nie byli to ludzie, którzy na twarzy mieli wielki banan, a których oczy mówiły 'uśmiechnij się i wyluzuj'. Zestresowałam się okropnie, nie wiem czy Was tez, ale mnie uśmiech innych ludzi totalnie odpręża. Jednak obok była A. (Host Mama), Jej siostra i mąż, którzy już chyba są na tyle "amerykańscy" żeby swoim uśmiechem wyluzować atmosferę. Porozmawialiśmy i usłyszałam klasyczne aczkolwiek miłe 'zadzwonimy', jak wiecie moje sceptyczne nastawienie po poprzednich matchach, nie pozwolilo mi twierdzić, że na pewno bedziemy mieli kontakt. Jednak po 30 minutach, kiedy byłam już umyta, w pidzame, w łóżku mój Skype znów się odezwał, odebrałam i słysze "Rozmawialiśmy właśnie o naszym interview i bardzo chcielibysmy żebyś została naszą AuPair i przyjechala 7 pażdziernika na training do NY". 2 miesiące temu uwierzcie - szalałabym z radości i powiedziałabym o tym całemu światu. Jednak dziś (i nie, nie jestem pesymistką) mój wpis nie będzie jeszcze nosił nazwy PERFECT MATCH. Mam szczerą nadzieje, że wszystko się ułoży tak jak ja chce i Oni, bo są naprawde ciepłymi, wspaniałymi ludzmi, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, jednak dwa razy się już zawiodłam, więc nie chce płakać trzeci raz. Tak więc możecie mnie nazwać pesymistką, powiedzieć że zdecydowanie przesadzam bo to już jest oficjalny perfect match, ale dla mnie będzie dopiero wtedy kiedy na moim Roomie rzeczywiści zmieni się status. 



     Dziękuję Wam za wszystkie słowa otuchy, one naprawdę pomagają. I te od Was, które jesteście już AuPair i przechodziłyście przez to przez co ja teraz przechodzę czy od tych, które są na tym samym etapie, czy nawet od tych, które z tym projektem nie mają nic wspólnego. Jeśli macie jakiekolwiek pytania do mnie to proszę czujcie się swobodnie żeby pisać. 
 
     A żeby nie było tak pusto i żebym pokazała, że oprócz czekania na perfekcyjną rodzinę coś jeszcze robię to dodaję kilka zdjęć.



Trzymajcie się! 

11 komentarzy:

  1. A zagląda :). Wszystko się ułoży, spokojnie ; ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Tak więc muszę zmienić na 'dziękuję Wam wszystkim' : - )

      Usuń
  2. Ja za Ciebie w takim razie zacznę się już cieszyć i skakać ze szczęścia ! Jestem pewna, że się udało ! Gratuluję !

    Piękne kobietki na zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa dziękuję i w swoim imieniu i w imieniu koleżanki : )

      Ale nie, nie, nie.. ze skakaniem ze szczęścia poczekamy jeszcze troszeczkę!

      Usuń
  3. I drugi facet też zagląda :) zapraszam do siebie na bloga :) moja historia, mój match :) i jeszcze 2 tyg do wylotu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj rodzynki! Kiedyś przejadę chyba Stany, żeby z Wami jakiś ultra wywiad przeprowadzić: )

      Usuń
  4. Nic tylko nadal trzymać mocno kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, jak ja Ci zazdroszczę. A powiedz mi z jakiej Ty agencji wyjeżdżasz?? Bo ja jeszcze myślę z jakiej agencji tutaj jechać. Życze powodzenia i oby to już było w 100% pewne i aby rodzinka do której się wybierasz była jak najbardziej na tak!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki :) Trzeba być cierpliwym. Ja na moją perfect musiałam czekać 17 matchy, więc wiem co czujesz :)

    btw. Wyłącz opcje "sprawdz czy spam" przy dodawaniu komentarzy :p

    OdpowiedzUsuń